Kabina zdawała się wstrzymywać oddech przed kimkolwiek innym. Rozległy się dzwonki pasów bezpieczeństwa, a potem, nagle i ze zdziwieniem, rozległ się trzask w pierwszej klasie.
Wszystkie telefony zostały odebrane w tym samym czasie, kamery się włączyły. W powietrzu unosił się zapach nafty i cytrynowego środka czyszczącego, a ręka stewardessy wciąż unosiła się w powietrzu.
Sandra Mitchell, starsza członkini załogi Skylink Airways, właśnie zderzyła się z młodą matką, Keshą Thompson, która trzymała w ramionach płaczącą sześciomiesięczną córeczkę Zoe.
Jęki dziecka stawały się coraz głośniejsze, a w kabinie rozległ się szept.
– Nareszcie ktoś z odwagą – szepnęła stara kobieta w perłach.
Policzek Keshy płonął. Jej ręce drżały, gdy poprawiała koc Zoe, utkwiona w jej wzroście. Na kolanach trzymał kartę pokładową pierwszej klasy – panią K. Thompson – ze swoim złotym kodem pierwszeństwa, tym, który Mitchell zignorował.
Przeczytaj więcej na następnej stronie>>
