Sala porodowa wibrowała w rytm chaosu. Maszyny krzyczały, pielęgniarki wykrzykiwały rozkazy, a głos doktora Harrisa przebijał się przez zgiełk: “Tracimy puls, musimy oczyścić drogi oddechowe, natychmiast!”.
Michael Turner stał nieruchomo pod ścianą, sparaliżowany, przed miłością swojego życia, Emily, która z trudem łapała oddech na stole operacyjnym. Miała zaledwie trzydzieści jeden lat i nosiła w sobie drugie dziecko. Kilka minut wcześniej jej funkcje życiowe uległy załamaniu i lekarze stanęli przed niemożliwym wyborem: ratować matkę lub dziecko.
“Proszę pana, potrzebujemy pańskiej decyzji!” warknął doktor Harris, a jego czoło lśniło od potu.
Ręce Michaela się trzęsły. Miał ochotę krzyczeć za jednym i drugim, ale monitory powiedziały mu inną prawdę. Powstrzymując łzy, wyszeptał: “Ratuj moją żonę. Proszę… uratować Emily. »
Zespół szybko zainterweniował. W ciągu kilku minut urodziło się kruche dziecko.
Jego klatka piersiowa nie falowała. Jego małe ciałko pozostało bezwładne. Pielęgniarki próbowały go reanimować, ale stan stabilizacji utrzymywał się. W końcu doktor Harris z powagą skinął głową. – Niech rodzina się pożegna.
Przeczytaj więcej na następnej stronie>>
